poniedziałek, 18 lutego 2019

Od Michaela CD Czeslava

Rzuciłem na biurko stos papierów, wydając z głębi zdartego podczas dzisiejszego spotkania samorządu i nauczycieli gardło długi jęk protestu niczym śmiertelnie zraniony zwierz - marzyłem już tylko o kubku domowego kakaa i ciepłym kocu. Oby tylko skończyć plan różnych wydarzeń na ten semestr i upragniony koniec - wyciągnąłem z wypchanej drobiazgami maści wszelakiej - od kluczy po kasztany - telefon, kliknąłem ikonę Messengera i odszukałem wiadomości z Cześkiem. Rudy dziad był, rzecz jasna, aktywny - zapewne siedział teraz w pokoju rozkraczony jak go stworzono i konwersował sobie z Norą albo inną panną. No standard.
< Ej, nudzi Ci się? - wysłałem.
> nie na tyle, żebym miał się babrać w tych papierach
> przejrzałem cię!
< ...
< dzięki, bro. Po prostu dzięki...
> nie ma sprawy ^^
< to daj Immi jeść
< i znajdź fajny film
< i piwo!
> nie będę karmił tego sierściucha! karmię ją częściej od ciebie!
< no weź... jeszcze ten jeden raz!
> chciałeś pomiot piekielny, to się nim zajmuj chociaż...
< ;_;
> dobra, tylko wracaj szybko, dziwnie się patrzy
< lecę, pędzę!
> to do zoba!
< yhym...chyba że wcześniej umrę pod tymi papierami ;-;
> nie jęcz jak baba
> sam się zgodziłeś, rób to szybko
< echhh, okay, będę za godzinę
< nie pozabijajcie się
> narka
Wyłączyłem internet, wyciszyłem telefon i odłożyłem go daleko na półkę - nikt i nic mnie teraz nie może rozproszyć! Z żółwią werwą zabrałem się za robotę, przeglądając kolejne dokumenty, dodając uwagi, pisząc podsumowania i robiąc przy okazji notatki gdzieś na marginesach. Cała reszta samorządu zrobiła swoją działkę już dawno temu, tylko ja,rzecz jasna, wszystko musiałem zostawić na ostatnią chwilę. Chrupałem sobie co jakiś czas słone paluszki, usiłując nie zasnąć - zupełnie jak na lekcjach geo, z tym że wtedy mogłem ratować się rysowaniem, by zabić nudę. Cóż, dość oficjalnych dokumentów - choć niezbyt ważnych, bo o mniej lub bardziej ważnych dniach "specjalnych" w szkole przede wszystkim, jak wtorek w szlafroku, zaplanowany na przyszły wtorek.
W końcu, wyczerpany, ale wolny - wolny! - człapałem w stronę pokoju 207 opustoszałym już korytarzem, który momentami przypominał miejsce wyjęte z horroru - skrzypiąca cicho podłoga, wielkie donice z roślinami o gęstych liściach - gałązki przypominały wyciągnięte ramiona stworów, zaś cienie przycupnięte po kątach, cierpliwie czekały na przechodzącego śmiałka - lub, co bardziej prawdopodobne, głupca - by pochwycić go za wiotkie gardło, rozkoszując się ich rozszalałym ze strachu pulsem...
Po pięciu minutach, w całości i każdą kropelką krwi na swoim miejscu,stanąłem przed drzwiami pokoju - minąłem tylko z daleko jakiegoś ucznia, chyba z pierwszej klasy, którego znałem z widzenia... hmm, Ben? Pomachałem mu, pokręciłem głową z udawaną dezaprobatą, patrząc też wymownie na zegarek, grożąc mu palcem. Ten w odpowiedzi wymownie się uśmiechnął i wskazał na mnie. Wzruszyłem ramionami i zniknąłem w swoim pokoju - znajomy już zbiegał po schodach, zapewne również spiesząc się do siebie.
Kiedy nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi, oślepiło mnie światło - dość łagodne, co prawda, Czesiek innego by nie zniósł - acz stanowiło i tak kontrast dla półmroku, jaki towarzyszył mi przez ostatnie minuty.
- Siema- rzuciłem, szukając wzrokiem kumpla. Odpowiedziało mi bulgotanie w łazience, więc tylko spojrzałem na drzemiącą na parapecie Immi i podrapałem kotkę za uchem, po czym ciężko klapnąłem na krzesło. Po dwóch minutach zza drzwi wyłonił się rudzielec z oklapniętymi, wciąż wilgotnymi włosami. Pokiwałem głową i sam wstałem, biorąc stare dresy i koszulkę z szafy.
- Prysznic brzmi nieźle - stwierdziłem. - I co, znalazłeś jakiś fajny film?

< Taa, po prawie roku jest opko! >

sobota, 19 stycznia 2019

Od Czeslava CD Nory

Rozsiadłem się wygodnie i wziąłem duży łyk spijając całą piankę z powierzchni piwa. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem zachęcająco głową do dziewczyny.
- Śmiało, przecież się nie otrujesz
Jak na zawołanie dziewczyna przystawiła kufel do ust i lekko upiła krzywiąc się przy tym lekko.
- No Panno N, to co robimy? - poruszyłem kuliście ramionami - Film już obejrzeliśmy, to może jakaś rozrywka umysłowa?
- O nie, tylko mnie nie męcz - jęknęła 
- Spokojnie mówię, żeby w coś zagrać - zaśmiałem się
- No możemy, a co proponujesz?
- Hmm w karty grać nie lubisz, prawda? Szachy też pewnie odpadają... - przygryzłem wargę myśląc nad tym, co jeszcze chowa się wśród moich rzeczy
Dziewczyna spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami, uśmiechnęła się sprawiając, że zmarszczki na jej czole się wygładziły.
- Nie mam pojęcia jak grać w szachy - pokręciła głową
- A ja szczerze mówiąc nie mam ochoty Ci tłumaczyć tego teraz - przeciągnąłem się
- I tak bym nie zrozumiała, to zbyt skomplikowane - mruknęła
- Więcej wiary w siebie - uśmiechnąłem się - To może.... Hmm musiałbym kupić nowe gry przede wszystkim - przeciągnąłem się znowu - A znasz jakieś gry, które nie wymagają zbyt wielu? Nie wiem coś jak butelka?
- Tylko z czasów gimnazjum... - dziewczyna się zamyśliła - No to będzie coś związanego z butelką. Kojarzę też coś, ale to gra na zewnątrz
- Słucham w takim razie - mruknąłem opierając łokcie na kolanach
- Jesteś okropny... Nie pamiętam takich rzeczy - dziewczyna spuściła głowę i zaczęła bawić się palcami - Poza tym gry kojarzę z widzenia
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią uważnie
- Nie powiesz mi chyba, że nigdy nie uczestniczyłaś w zabawach z innymi - mina dziewczyny mówiła sama za siebie - No nie wierzę! Dlaczego?
- Booo zazwyczaj nie miałam z kim.... plus nie chciało mi się. Wolałam siedzieć w domu i rysować.
Każda komórka mojego ciała w tej chwili wykonała facepalm z głośnym pacnięciem.
- W porządku, to pora to zmienić... To gramy w butelkę, zasady znasz? Albo nie. Jesteśmy we dwóch to zagramy w Prawda czy Wyzwanie, chociaż zawsze można to trochę zmodyfikować 
- Na przykład jak? - dziewczyna uniosła głowę
- Prawda czy Wyznanie? - uśmiechnąłem się
- To przypadkiem nie to samo?
- Nieeee no coś ty,  jesteśmy we dwóch i tak trochę bez sensu robić wyzwania. Jak jest więcej osób to wiesz, można kazać komuś kogoś pocałować, albo kazać wymienić się skarpetkami - wytknąłem język
- Czyli to twoja kolejna gra językowa... - przewróciła oczami - No dobrze.. Można spróbować
- Huehuehuehuehue, w takim razie Panno N, pytanie czy wyznanie?
Dziewczyna wzruszyła ramionami i przechyliła głowę na bok
- Pytanie?
- A więc bój się! - wyszczerzyłem się - Miałaś kiedyś jakiegoś zwierzaka?
Nora zrobiła piękną teatralną przerażoną minę
- O zgrozo, i co ja pocznę z tym pytaniem? Nie, nie miałam
- Sakra... To teraz ty
- hmm... może... - czy miałeś kiedyś inny kolor włosów?
- I to nie raz, dosłownie swego czasu byłem tęcza, miałem nawet różowe włosy - zaśmiałem się
- Wow! Pan Czeslav był prawie jednorożcem
- Prawie? - zmarszczyłem brwi
- Bez rogu na głowie - przystawiła dłoń do czoła i pokiwała palcem - I błagam! Nawet nie mów o innym rogu... Ja już wiem, co siedzi Ci w głowie!
- Dziewczyno czy ty widzisz te włosy? Mi po głowie nie chodzą takie zbereźne rzeczy!
- Jasne. Prawie zauważyłam aureolę nad nimi, głupku.
- Dobra dobra, nie mówię już o żadnym rogu, nawet jeśli to duży róg - wyszczerzyłem się
- Jaki skromny..
- Prawdomówny - wytknąłem język - To prawda czy wyznanie?
- Może lećmy na zmianę. Wyznanie... - wręcz usłyszałem jak przełyka ślinę - Bądź litościwy
- A więc - uśmiechnąłem się szyderczo - Miała pani wcześniej jakiegoś Pana lub panią?
Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy
- Ale szczerze! Nie masz się czego bać - uśmiechnąłem się
- Jestem szczera! - położyła dłoń na piersi
Zmrużyłem oczy i spojrzałem na nią
- Jakoś ciężko mi uwierzyć, że taka laska nie miała nigdy nikogo!
- Dziękuje..? - chrząknęła po chwili i odwróciła wzrok - Jakoś nigdy nikt za mną nie latał, a ja też nie pokazywałam żadnego zainteresowania
- No co ty gadasz?! - byłem autentycznie zdziwiony - Nie wierzę, serio, ale dobra teraz ty
- A wiec jak doszło do tego, że farbnąłeś się na różowo?
- A kto powiedział, że to ja zrobiłem?  Obudziłem się raz już z różowymi włosami i nie tylko tym z resztą, takie to były imprezy kiedyś - wzruszyłem ramionami i pociągnąłem z kufla
- No proszę. Teraz nie wiem, czy mam się bać z tobą bawić czy wręcz przeciwnie
- To już pozostawiam twojej interpretacji - uśmiechnąłem się
- aj aj, kapitanie
- Widziałaś kiedyś murzyna na żywo? - powiedziałem szybko
Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną tym nagłym pytaniem
- Co to za pytanie?
- Pytanie jak pytanie, widziałaś murzyna czy nie?
- Nie przypominam sobie gdzie, ale na pewno jakiś mi mignął przed oczami
- Niech ci będzie mmmm - zmrużyłem oczy
- Chyba nie będę w to wnikać... - powiedziała biorąc łyk
- Pytaj
- Co takiego różowego jeszcze miałeś po imprezie? - zapytała z uśmiechem
- Róg jednorożca - wyszczerzyłem się
Dziewczyna parsknęła śmiechem, całe szczęście zdążyła już połknąć to co miała w ustach
- Musiałeś wyglądać cudownie 
- przecudownie, chciałabyś mnie takiego zobaczyć, a propos zobaczenia, jaka była najdziwniejsza rzecz jaką w życiu widziałaś?
- o nieee - ściągnęła mocno usta
- hmm?
- ciężkie pytanie - zamyśliła się na chwilę - chyba... była taka sytuacja, raz wieczorem, przez okno widziałam jak kilku typów w dresach zapierdala z przystankiem autobusowym 
- coo? - zacząłem dusić się ze śmiechu
- ja to bym chyba wyszedł i pomógł im nieść - zaśmiałem się, a dziewczyna zawtórowała mi w tym - no mówię ci bardzo chciałbym poznać historię tego przystanku
- i to jeszcze nie z takim byle jakim, wybrali z samego centrum Oslo, przeszklony, chyba nawet świeżo postawiony
- samobójcy. Ciekawie tam macie, w ogóle gdzie ty mieszkasz?
Uśmiechnęła się uroczo
- to już kolejne pytanie
- dobra... Wal - mruknąłem
- Stavanger - uśmiechnęła się - Skoro mnie o to pytałeś, to też to usłyszysz, czy ty miałeś jakaś druga połówkę?
- och ja praktycznie co wieczór mam jakąś połówkę, a to perełka, a to calsberg
Dziewczyna przewróciła oczami
- mówimy tu o osobach
- harnasia można uznać za osobę? - uśmiechnąłem się
- widzę że zdecydowanie wolisz chłopców 
- nie prawda mendo - pfyfoburknąłem - grzecznie zapytałem
- ale przykłady mówią same za siebie - zaśmiała się
- pfffff
- ale spokojnie, jestem tolerancyjna - nie przestawała się śmiać
- pff
- teraz ty - powiedziała kładąc się na plecach
- nigdy nikogo nie miałem - burknąłem
- w porządku - mruknęła
- jak ci się żyje ze świadomością, że jesteś taka mendą - burknąłem bardziej
- mój mózg chyba jeszcze nie przyjął tego do świadomości - uśmiechnęła się
- pfff
- hmmm - podniosła się do siadu - kolejne pytanie. Ile przeważnie trwa męski foch?
- pfff, wystarczająco długo
- poczekam
- dlaczego twierdzisz, że jestem gejem? - wbiłem w nią wzrok
Dziewczyna uniosła brwi
- nie sądzę, jeśli żart cie uraził, to przepraszam.. Te mi zdecydowanie nie wychodzą  zostanę przy słuchaniu
- pffff - burknąłem - teraz ty
Westchnęła cicho
- co chcesz robić po szkole? Masz jakieś plany?
- och - zamyśliłem się - na pewno znaleźć jakąś pracę i mieszkanie. Pewnie będę szukał pracy w trakcie drugiego semestru ostatniej klasy, żeby móc od razu iść pracować, a tak to... Jakoś nie mam planów na życie, ogranicza się to wszystko do kwestii przeżycia
- rozumiem
- nawet nie wiem po co w sumie mam przeżywać - wzruszyłem ramionami
- taaa...
- a ty? Masz jakieś plany? - spojrzałem na nią
- nic, kompletna pustka w głowie
- to jesteśmy w tym dwoje
- nie wiem czy nadaje się na samodzielne życie. Hah... we dwoje - uśmiechnęła się lekko
- zawsze będziesz mogła wpaść do mnie, zapraszam
- jak już wpadnę to raczej już nie wyjdę, nie wiem czy chciałbyś niańczyć kogoś takiego jak ja
- nie zakładaj takich rzeczy,  bo się możesz zdziwić - wytknąłem język
- jesteś na mieście, ktoś nagle do ciebie podbiega i prosi, byś uratował go przed teściową, co robisz? - wypaliła nagle
- ooo bardzo ciekawe pytanie - pokiwałem głową z uznaniem - teściowa go goni, czy jak?
- można tak założyć, a i dodaj to tego że biegnie z patelnią
- to kazałbym mu ściągnąć bluzę, czy co tam miał na sobie i bym go zaciągnął w boczną uliczkę, założył to na siebie i zaczął gdzieś biec dając gościowi czas na ucieczkę. Potem bym ściągnął to wyrzucił i wmieszał się w tłum 
- biedna bluza - powiedziała
- dlaczego biedna bluza?
- porzucona na pastwie losu... jakiego alkoholu nigdy nie tkniesz?
- przynajmniej właściciel uratowany i Hej! To kolejne pytanie! Ale bolsa - mruknąłem
- sam zadałeś kolejne o bluzie - zaśmiała się
- menda...
- gdyby ta gra była na punkty, przegrałbyś - wytknęła język
- a co ty byś zrobiła, gdybym wpadł nagle do ciebie i powiedział, że ktoś chce mnie zabić?
- byłabym w szoku iii po otrzeźwieniu zapewne wypytała cie o wszystko, czasami jestem bardzo ciekawska
- dawno byłbym martwy...
Dziewczyna uniosła brwi
- dlaczego?
- z takim czasem reakcji to by mnie już zabili
- pfff!!!
- kto jest twemu sercu najbliższy? - wyszczerzyłem się
- Umm... nie wiem... najbardziej czuję się związana z ojcem... Isac też jest w porządku, z tobą też tak jakoś miło
Spojrzałem na nią uważnie, Nora odpowiedziała pytającym wzrokiem
- ten Isac nie jest przypadkiem może jakimiś arabem?
- co? - dziewczyna parsknęła śmiechem i sięgnęła po kufel - dlaczego pytasz?
- no bo te imię, pasuje mi idealnie do Araba i to takiego z ISIS
- E.. nie, tez jest z Norwegi, chyba ci wspominałam o nim - wzruszyła ramionami
- no tak, ale to nie znaczy, że nie może być pochodzenia arabskiego, albo urodzić się z dwóch Arabów, ale być Norwegiem
Uniosła brwi jeszcze wyżej niż poprzednio
- nieee, zdecydowanie to rasowy Norweg
- okaay ja nic nie mówiłem, twoja kolej
- co sprawiłoby że poczułbyś się naprawdę szczęśliwy?
- cysterna coli z lodem zajeżdżają pod mój dom, podczas gdy ja siedzę z psem przed kominkiem a na dworze jest śnieżyca - uśmiechnąłem się rozmarzony
- jak z reklam zimowych
- może trochę, ale wtedy byłbym przeszczęśliwy. A ty? Kiedy byłabyś naprawdę szczęśliwa?
- gdy znalazłabym kogoś, kogo nie odstraszy kilka blizn i moja nieporadność życiowa. Życie 
- druga połówka by cię uszczęśliwiła?
- jeśli nie okazałaby się tylko dupkiem, patrzącym tylko na ciało, to tak, wydaje mi się że tak
- z pewnością kiedyś kogoś znajdziesz, twoje szczęście jest bardziej realne niż moje
- dlaczego tak uważasz? - spojrzała na mnie uważnie
- bo prędzej ty sobie kogoś znajdziesz niż ją dostanę cysternę coli i to pod własnym dom, nawet pies jest abstrakcją - westchnąłem 
- specjalnie dla ciebie, załatwię ci tą cysternę coli
- a dom i psa też? - uśmiechnąłem się
- paradoksalnie mam wiele znajomości 
- o proszę proszę, teraz ty
- bardzo kochasz zwierzęta, prawda?
- prawda, ty za to za nimi nie przepadasz, prawda?
- no coś ty, gdybym miała tyle chęci i wiedzy, mogłabym mieć mini zoo w pokoju. Zawsze marzyłam czy to o psie, szczurku, jakiś papugach, chciałam raz nawet węża
- ooo myślałem, że raczej nie lubisz zwierząt
- No to dowiedziałeś się czegoś nowego 
- tak jakoś nie za bardzo wyglądałaś na zadowoloną, gdy przyprowadziłem chłopaków
- oh.. naprawdę?
- owszem! - pokiwałem szybko głową
- pewnie dlatego że mnie dość nimi zaskoczyłeś 
- wieeeem przepraszam
- to tak jakbym przyszła do ciebie z dzieckiem i powiedziała że to Twoje
-  Jezu nigdy mi czegoś takiego nie zrób!!! - zaprzeczyłem od razu
Nora wybuchnęła śmiechem
- nie lubisz dzieci? 
- ostatecznie pewnie bym je zaadoptował i wytresował, ale jakby zaczęło bardziej świadomie myśleć to bym je oddał do okna życia
- z resztą ja nie zamierzam mieć dzieci i natura mi w tym bardzo pomaga, rudy kurdupel podlega selekcji maturalnej
- ale ty wiesz że do okienka oddaje się noworodki? - zapytała - i nie gadaj takich bzdur
- halo, jakby chcieli to i by mnie wcisnęli do takiego okienka, pewnie bym się zmieścił jeszcze
- eh, głupku..
- no a nie? 
- cóż, uważam że jesteś wyjątkowy i jeśli trafisz na kogoś kto to doceni...
- raczej nie za bardzo trafię, serio.... Życie nie jest jak w bajkach, że ktoś pokochał bestie - burknąłem
- mówisz...?
- mówię, a ty nie masz się czym przejmować, fajna z ciebie dziewczyna, trochę głupiutka ale fajna
- heh.. dzięki..
- a głupiutka dlatego, że się zadajesz z kimś takim jak ja. Tak marnować czas! - pokręciłem głową
- marnuję go w pozytywnym tego słowa znaczeniu
- No ale dobra! Mleko czekoladowe czy waniliowe?
- Czekoladowe i dlaczego nigdy nie napijesz się bolsa?
- o Jezu... Błędy młodości, na jednej z imprez urządziliśmy konkurs na największego ruska, wypiłem 13 shotow jeden za drugim. Byłem po tym nieprzytomny przez jakieś dwa dni i teraz jak czuje zapach bolsa to aż mi się cofa
- oh... aż mi się zrobiło niedobrze na samą myśl
- hah spoko na szczęście to tylko wspomnienia, to teraz ty. Zanim wykonasz telefon, czy układasz sobie w głowie co masz powiedzieć?
- zależy do kogo dzwonię
- a bo ja wiem? opowiadaj - wzruszyłem ramionami
- mmm, nooo, jeśli muszę coś załatwić oficjalnego, to wtedy myślę co mówić. Do rodziny i znajomych podchodzę luźno
- hah xD ja kiedyś za każdym razem jak do kogoś dzwoniłem to po usłyszeniu ,,halo'' mówiłem ,,kontrola trzeźwości'' i raz się zapomniałem i powiedziałem tak do wychowawczyni, albo jak ktoś mówił ,,słucham'' to ja odpowiadałem ,,nie mów słucham, bo cię wyrucham''
Nora przewróciła oczami
-To u facetów typoweee
- przynajmniej masz pewność, że jestem facetem 
- jakoś nie miałam co do tego wątpliwości 
- Nieeeee? Doprawdy? Nawet ten wzrost, piękne rzęsy i jedwabista skóra nie zmusiły Cię do myślenia? - zaśmiałem się
-nie - pokręciła głową z uśmiechem
- czerwony czy pomarańczowy?
- zdecydowanie czerwony. Czy jest coś, co od długiego czasu bardzo chciałaś zrobić?
- Może
- Może? 
- może 
- Morze jest szerokie i głębokie, uściślij proszę 
- może tak . Twój największy błąd w życiu
- mój?
- twój
- urodzenie się rudym, nie no żart
Dziewczyna przewróciła oczami i zrobiła minę w stylu ,,nie pierdol głupot karle''
- zamieszkanie z tym szkopskim ciepłolubem i jego księżną od siedmiu boleści, chociaż może....
- i tak nie możecie bez siebie żyć - rzuciła nagle
- chyba jednak największym błędem życiowym było uczęszczanie na imprezy z ruskami, Jezu to są ludzie bez dna! I zignoruję tamten komentarz
- No dobrze
- to skoro gramy tak... jaki był najbardziej żenujący moment w Twoim życiu?
-Oh... To chyba był jednocześnie najbardziej żenujący i okropny moment, w którejś z młodszych klas podstawówki była grupka dziewczyn, które lubiły dopierdalać się do młodszych i słabych uczniów, raz dorwały mnie w toalecie 
- uo, zapowiada się ostro - mruknąłem
- zaglądały przez szparę w drzwiach, śmiały się, chyba obrażały... taaa, byłam dzieckiem, wiec trochę to na mnie wpłynęło
- dlaczego? - zdziwiłem się
- no nie powiesz mi że taka sytuacja jest normalna, plus dzieci mają słabsza odporność psychiczną
- no nie jest normalna, ale nie rozumiem, co takiego na Ciebie aż tak wpłynęło, znaczy, nie żebym mówił, że nie, ale po prostu nie wiem co
- Umm... ich zachowanie..? Przecież gdybym nie miała zamkniętych drzwi, pewnie robiłyby wszystko przy otwartych, nie wiem jakie zwyczaje panują w męskiej toalecie, ale wiesz...
- raczej nie chcesz wiedzieć - przerwałem
- zdecydowanie nie, teraz tyyy, wiec, dzień w którym ci się najbardziej upiekło
- o Jezu było wiele takich dni, ale w który najbardziej.... to był w sumie bardzo pokręcony dzień i chyba wykorzystałem w niego szczęście na całe życie. najpierw zaczęło się od tego, że dowiedziałem się, że sprawdzian, od którego zależało, czy zdam klasę ma być dzisiaj, a nie za tydzień. dowiedziałem się o tym od kumpla, który napisał do mnie 15 minut przed lekcją, na której miałem zaliczać. miałem na sobie ciuchy jeszcze z poprzedniego dnia, więc dosłownie wybiegłem tak jak byłem. spóźniłem się jakieś 15 minut, ale nauczycielka nie zdążyła jeszcze przyjść. jak już przyszła to dała mi egzamin, i były na nim pytania, które akurat wczoraj przerabiałem, więc napisałem bezbłędnie, ale to nie koniec szczęścia, postanowiłem się wyrwać szybciej z lekcji, ale okazało się, że nas zwolnili. wracając do domu znalazłem dwie stówki. To teraz ty powiedz mi z czego składałby się Twój idealny dzień?
- oh... ciężko powiedzieć, hmm pewnie wyda ci się to zbyt tandetne i będzie to dla ciebie typoooowe baaaabskie pierdolenie ale wydaje mi się, że wystarczyłoby nawet całodobowe leżenie w łóżku z kimś dla mnie ważnym  noo, ewentualnie wysłanie się, śniadanie do łóżka, np naleśniki w owocami, później jakiś seans w kinie, wszamanie jakiejś dobrej pasty bądź pizzy iiii - zamyśliła się - Pewnie przez końcówkę dnia polegałabym na drugiej osobie
- masz rację, typowo babskie
- w końcu jestem typową babą - wzruszyła ramionami - słyszałam że z ciebie straszny flirciarz, masz kogoś na oku?
- ależ bezpośredni cios w serce - pokiwałem głową i zacmokałem zniesmaczony - któż to Ci powiedział, że ze mnie straszny flirciarz?
- słyszałam od paru osób - uśmiechnęła się
- mmmmm no może troszkę prawdy w tym jest. czy mam kogoś na oku? Możliwe 
- możliwe? 
- teraz chyba ja zadaję pytanie - wytknąłem język - Gdybyś mogła jutro obudzić się z jakąś nową umiejętnością, co by to było?
- ciekawe 
- ciekawa osoba, to i ciekawe pytanie - uśmiechnąłem się
- tkanie krwi byłoby spoko, mogłabym się na kimś wyżyć, zamordować bez żadnego śladu i patrzeć tylko jak uchodzi z osoby życie
- tkanie krwi? o czym ty mówisz - zmrużyłem oczy
- jaśniej - „panowanie nad krwią” - zrobiła w powietrzu znak cytatu
- okeeeej, nigdy o czymś takim nie słyszałem, opowiesz mi o tym?
- Wyobraź sobie - zaczęła
- w ogóle, co to za pojęcie ,,tkanie'' - przerwałem - będziesz robić ciuchy z krwi?
Dziewczyna oparła łokcie o kolana
-Nieee - zaśmiała się - „tkać” to w wolnym tłumaczeniu „robić”  w domyśle „tkaninę” Pojęcie kojarzone z tkactwem, Wiec Wyobraź sobie, że możesz panować nad krwią każdej żyjącej istoty
- tkać, a robić to jednak dwa różne słowa... ale no niech Ci będzie
- wiec no.. kto jest pierwszy na twojej czarnej liście?
- na pierwszym miejscu są dwie osoby, ciotka Alena i Petr - powiedziałem bez mrugnięcia powieką
- och, a więc rodzinka - mruknęła
- jakże by inaczej i raczej nigdy się to nie zmieni - wzruszyłem ramionami powiedz mi, gdybyś miała zaprosić kogoś na obiad, kto by to był?
- taki zwykły obiad? - spojrzała na mnie z ukosa
- a może być niezwykły, jak wolisz - uśmiechnąłem się
- hmmm, pewnie ciebie. Nie znam tu zbyt dużo ludzi
-mnie? - wskazałem palcem na siebie
- no  poza tym, spoko się z tobą marnuje czas 
- mam certyfikat w marnowaniu czasu w spoko sposób - wypiąłem dumnie pierś
- dlatego wybieram ciebie, mój pokemonie - wykonała ruch jakby strzelała z pistoletu, po czym zdmuchnęła z niego dym
- catch'em all - odpowiedziałem padając w poduszki niczym postrzelony gościu na westernie
- Gdybyś miał wybór, jakim pokemonem byś chciał zostać?
- wiedziałem, ze o to zapytasz - wybuchnąłem triumfalnym śmiechem - po prostu wiedziałem. Charizardem bez dwóch zdań. Miałem kiedyś nawet bluzę Charizarda, aż normalnie Ci pokażę, tylko odpalę neta
- czekam - dziewczyna przysunęła się bliżej mnie
- do dzisiaj mam figurkę Charizarda taką małą, ucierpiała tyle razy, że masakra - pokiwałem głową na boki -  nie ma już jednej łapy, straciła nawet skrzydła, ale kropelka załatwiła sprawę, o dokładnie taką miałem - powiedziałem obracając telefon w jej stronę
- o jaaaa - dziewczyn się uśmiechnęła - fajna
- ale wyrosło mi się z niej, nad czym okropnie ubolewam - westchnąłem - a ty? jakim pokemonem byś chciała być?
- jakbym znała jakiegoś poza Pikachu, to bym odpowiedziała
- nie oglądałaś nigdy pokemonów? - spojrzałem na nią z ukosa - nawet nie wyobrażasz sobie ile straciłaś! Ja spędziłem z nimi praktycznie całe dzieciństwo! Mi byś idealnie pasowała na Gardevoir, ale w wersji Shiny - pokiwałem głową z uznaniem - pasuje do Ciebie idealnie
-Eee Jakbyś mi pokazał... I wersji shiny?
- no już szukam szukam - mruknąłem wpisując odpowiednią frazę w wyszukiwarkę -  wiesz Gardevoir to pokemon psychiczny i normalnie jest zielony, ale wersja Shiny jest niebieska, a tobie zdecydowanie bardziej pasuje niebieski niż zielony, po za tym jesteście identyczni, może i na tej grafice nie widać, ale Gardevoir ma długie smukłe nogi, chude ręce, ogólnie jest cały bardzo chudy, porusza się z gracją, no wypisz wymaluj ty
- znasz wszystkie nazwy pokemonów? - zapytała
- wszystkich nieee, ale sporej części owszem, zwłaszcza z pierwszych 5 sezonów i pokemon XY
-XY? - zmarszczyła brwi
- taka wersja pokemonów, wiesz bo masz 6 serii pokemonów, co łącznie daje siedemnaście sezonów  i każda z tych serii i sezonów mają swoje nazwy. Pierwsze 5 sezonów to seria Original, potem masz advance generation, diamond i pearlbest wishesXYsun i moon
- o matko, To jak te tureckie tasiemce
- spokojnie, wiem jak to brzmi...  - zaśmiałem się - ale no wiesz pokemony mają prawie 1000 odcinków z tego co pamiętam. W sumie zacząłem kiedyś tam oglądać te sun i moon, ale brakowało mi pewnych elementów z XY, a już zwłaszcza Charizardów X i Y, więc to po prostu zostawiłem
- no dobrze, więc... hmmm... Słodkie czy słone?
- zdecydowanie słodkie - odpowiedziałem - jaka jest twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
-Hmmm, najlepiej wspominam Bambiego, uwielbiam obie części - zamyśliła się - wszystkie psy idą do nieba też są całkiem fajne
- nie znam żadnej z tych bajek... znaczy bambiego coś tam kojarzę, ale tej drugiej wcale - wzruszyłem ramionami
- ooo, i zawsze chciałam obejrzeć Balto, ale jakoś nigdy nie mogłam nigdzie znaleźć, a przejrzałam pełno wypożyczalni
- Kocham Balto! - powiedziałem radośnie -  Obejrzałem wszystkie części
- oglądałeś? Zazdroszczę! 
- i to ile razy! męczyłem zawsze każdą możliwą powtórkę
- no dobrze - pokręciła głową - ulubiona piosenka
- to żeś teraz dowaliła... nie mam żadnej ulubionej piosenki, jest wiele, które lubię słuchać, ale nie mam jakiejś takiej ulubionej... To jak jesteśmy w temacie muzyki, to powiedz mi kiedy ostatni raz śpiewałaś? Ale nie tak wiesz, profesjonalnie czy coś, po prostu tak dla siebie, słyszałaś jakąś piosenkę i śpiewałaś
-Cóż, Praktycznie cały czas śpiewam w głowie. Zwłaszcza jak idę gdzieś ze słuchawkami w uszach I odcinam się od wszystkich I jestem tylko ja, muzyka i jakieś głupie historyjki pod nie wymyślane 
- ale ja nie mówię o takim śpiewaniu w głowie, tylko na głos - wytknąłem język
-Szczerze nie pamiętam, Więcej mówię do siebie niż śpiewam na głos
- mówisz, że inni są zbyt głupi, żeby z nimi rozmawiać? - zaśmiałem się
- wcale tego nie powiedziałam - naburmuszyła się
- nawet nie musiałaś - wyszczerzyłem się
- jak już to ja jestem zbyt głupia żeby rozmawiać z innymi
- e no nie mów tak, mówisz nawet z sensem, idzie się dogadać z tobą Norweżko - puściłem do niej oko
- tylko nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że według mnie inni są zbyt głupi
- a tak mi się dopowiedziało do słów niewypowiedzianych - wzruszyłem ramionami
- no okaaay... skoro tak uważasz - padła na plecy - czym się interesujesz poza siatkówką i gotowaniem?
- to już łatwiej byłoby zapytać, czym się nie interesuję, ale dobrze, dobrze - mruknąłem - to na liście moich zainteresować z pewnością znajduje się grafika komputerowa, fotografia, jakieś DIY, rysowanie chodź nie umiem rysować, animacje, projektowanie 3D, programowanie, ogólnie sporo rzeczy związanych z informatyką i komputerami, kręci mnie też pogoda i wszystko, co z nią związane. Łowienie burz, pisanie prognoz, przeglądanie modeli atmosferycznych, kosmos, interesuję się też weterynarią, zoofizjoterapią, samą fizjoterapią też się interesuję, serio jest tego naprawdę dużo. Lubię matematykę i różne zagadki umysłowe, układanie kostki rubika, kostki profesorskiej i innych pokrewnych, interesuję się architekturą i budownictwem, lubię książki i pisanie,kocham sport... chyba tyle Ci starczy, co?
- bardzo dużo tego - uśmiechnęła się - możesz ciekawie spędzać czas
- teoretycznie z taką ilością zainteresowań nie można się nudzić, co? Każdy mi tak zawsze mówi i wszyscy się zastanawiają jak znajduję na to czas, ale czy serio każdy myśli, że ja to wszystko robię jednego dnia? - wybuchnąłem śmiechem - to powiedz mi dlaczego lubisz marnować ze mną czas?
- nie uważam ze robisz wszystko jednego dnia, to byłoby bez sensu i fizycznie niemożliwe - wzruszyła ramionami
- właśnie! ale ludzie są głupi, wiele razy najpierw mówią, a potem myślą
- polubiłam cię, Po prostu
- po prostu? - uniosłem brew i uśmiechnąłem się
- jak na przykład ja - powiedziała - tak, po prostu
- no fakt, zdarzy ci się coś palnąć - zaśmiałem się
Dziewczyna zapatrzyła się w sufit i wypaliła nagle
- chciałeś mieć kiedyś drugą połówkę? Czy raczej przygody na jedne noce, nic nie znaczące rękawiczki, które zmieniasz jak ci wygodnie
Chrząknąłem głośno
- nigdy nie reflektowałem na drugą połówkę, o przygodach na jedną noc też nie - wzruszyłem ramionami - mam świadomość tego kim jestem i jaki jestem, więc nie robiłem sobie nigdy złudnych marzeń
- czyli rudy i nie za wysoki? serio myślisz że tylko przez to nikogo nie znajdziesz?
Nora obróciła się na bok przodem do mnie. Podparła się łokciem i podstawiła rękę pod głowę
- rudy, niski, głupi, brzydki, głośny, żywiołowy, wyróżniający się nawet, gdy tego nie chce, znany przez wszystkich, to nie jest opis wymarzonego faceta
- nie ma ludzi idealnych, a w przeciwieństwie do plotek, jeszcze istnieją dziewczyny które nie są płytkimi szmatami - przewróciła oczami
- nie wiem, jakoś ciężko mi w to uwierzyć, przecież wszyscy faceci to dupki, to dlaczego z kobietami, ma być inaczej?
- nie wszyscy faceci to dupki - uśmiechnęła się - ty nim na pewno nie jesteś
- skąd możesz mieć taką pewność? - wytknąłem język
- dupki są charakterystyczni. Zorientowałabym się po czasie. Poza tym, gdybyś nim był, raczej bym tu z tobą Nie siedziała
- charakterystyczni? Chyba nie będę wnikał.... - westchnąłem
- lepiej nie 
- to nie wnikam... odbijam pałeczkę i to samo pytanie do Ciebie, druga połówka, czy przygoda na jedną noc?
- druga połówka - powiedziała praktycznie od razu 
- definitywnie? - zaśmiałem się
- noooo tak  - przewróciła oczami - gdybyś mógł spełnić swoje jedno życzenie, jakie ono by było?
- metr osiemdziesiąt, a nawet metr dziewięćdziesiąt
- oh - zrobiła minę jakby nie takiej odpowiedzi się spodziewała
- wtedy to spokojnie bym sobie ze wszystkim poradził
- byłbyś człowiekiem wieżowcem - pokiwała głową
- byłbym niczym WTC we wrześniu 2001, czubek płonie
- o Boże - parsknęła śmiechem -  TY POTWORZE 
- tylko nie mów mi teraz, że ktoś z Twojej rodziny tam zginął - przewróciłem oczami - to by była bombowa wpadka
Dziewczyna dalej się brechała
- zawaliłbym się po tym
- NIEEEE - schowała twarz w dłoniach - nie nie nie nie
- lewa, czy prawa? - zapytałem
- lewa
- prawa - wytknąłem język - przegrałaś
- hę?
- nic nic - zaśmiałem się - twoja kolej
- GŁUPKU! - zarobiłem solidnego kopa - jak chciałbyś umrzeć?
- nie no sakra co to za pytanie? - burknąłem - czy ja Ci wyglądam na kogoś kto chciałby umrzeć?
Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco
- uduszony cyckami
Zamrugała wybita z tropu
- o...okay 
- no co? Pytasz to odpowiadam, to by była najpiękniejsza śmierć na świecie. Chciałbym, żeby zrobili mi taki nagrobek z napisem GAME OVER, a pod spodem UDUSZONY CYCKAMI, ach to by było przepiękne
- to trochę dziwne okoliczności śmierci...
- dlaczego? zginąć podczas sexu to coś pięknego, ostatnie chwil swojego życia spędzasz na nieziemskiej przyjemności. Z jednej strony fajnie, bo jesteś świadom swojej śmierci, z drugiej nie wiadomo, czy ta świadomość taka spoko... więc albo cycki, albo we śnie
- no dobrze... chłopcy zawsze mają takie dziwne fantazje?
- a wnioskując po jednej z twoich wcześniejszych odpowiedzi, o tym, że chciałabyś kogoś zabić - chrząknąłem - to nie będę pytał o to jak ty byś chciała zginąć. Dziwne fantazje? Co w tym dziwnego?
- no nie wiem... to tak jakbym chciała umrzeć z kutasem w gardle - wybuchnęła śmiechem - to chyba nie jest coś co chciałabym mieć wpisane w akcie zgonu
- czemu nie? Wiesz ile kobiet ma wpisaną taką przyczynę śmierci? - zaczęła dusić się ze śmiechu - Nora kutasem udławiona
- kurwaaaa - zasłoniła twarz dłońmi
- takie słownictwo? NO NO NO NORO! nie ładnie ladacznico jedna - zacząłem mówić głosem starego mohera - tfu ta dzisiejsza młodzież
- mówiłam gorsze rzeczy - wytknęła język
- gorsze?  Niemożliwe! Nie spodziewałem się po tobie czegoś takiego - pokiwałem głową zniesmaczony - piwko nie smakuje, że nie pijesz?
- nie lubię końcówek
- co? Dlaczego? Tam osiada najlepsza część - zapytałem zaskoczony tymi słowami
-Są takie Gorzkie i cierpkie
- jak tam uważasz - wzruszyła ramionami - to opowiedz mi o swoim pierwszym razie z alko
- ah te pierwsze razy - zaśmiała się
- zawsze możesz mi opowiedzieć o innym pierwszym razie, z chęcią posłucham - uśmiechnąłem się
- Co tu dużo opowiadać, było to na domówce koleżanki z klasy gdzieś w okolicach gimnazjum. wódka arbuzowa, to pamietam, a moja reakcja?
- ble okropieństwo, jak można pić arbuzową wódkę - powiedziałem nie zważając na jej słowa
- hmmm, już nie pamiętam, ale wiem, że po tym piliśmy jeszcze limonkową i tego nie dało się przełknąć, dość długo tak miałam z każdym alkoholem, ble, fuj, ohyda. Piłam tylko po to by się lepiej poczuć - wzruszyła ramionami
- oho, mówisz niczym nałogowy alkoholik
- lubię ten stan kiedy jest się odurzonym - mówiła rozmarzonym tonem
- ohyda, byle by się tylko lepiej poczuć, uważaj, bo serio zostaniesz alkoholikiem. To teraz pałeczka po twojej stronie
- przy tobie chyba będzie ciężko
- dlaczego ciężko? - zmrużyłem brwi
- co chwile pijesz jakieś piwsko, a jak jest coś mocniejszego to też z chęcią w siebie wlewasz
- ja jestem degustatorem tak? A nie moczymordą - burknąłem
- a pytanie kolejne tooo,do jakiego kraju chciałbyś wyjechać? I obojętne w jakich interesach, czy to wakacje, mieszkanie na stałe, praca
- do chin - zaśmiałem się - china sounds like vagina
- głodnemu chleb na myśli - przewróciła oczami
- halo, dziewczyno jestem młodocianym mężczyzną, to chyba logiczne, że tylko jedno mi w głowie, nie no przepraszam, trzy rzeczy mi w głowie. Cycki, mymłon i kopulacja
- to niemożliwe żeby tak mądra osoba jak ty była jednocześnie tak głupia - zaśmiała się - syndrom Chesa
Padłem obok niej
- co ja ci poradzę, że rządzi mną Potwór Hormon. To strzał do Ciebie, wy nie macie żadnych napadów takich? No wiesz, ze władzę przejmuje tobą Hormonella?
- Hormonella?  A bo ja wiem? Nie będę mówić w imieniu innych kobiet - zaśmiała się nerwowo - a co do mnie, nie za bardzo
- no nie powiesz mi chyba, że nigdy nie miałaś ochoty kogoś przelecieć - wybuchnąłem śmiechem
- no chyba, że zaczynam lamentować nad grubością swoich ud, ale to tam
Zmarszczyłem brwi
- grubością swoich ud? 
- nooo... nie za bardzo miałam - odwróciła wzrok
- boże to wy macie przesrane, pewnie porannych powstań na swój sposób też nie macie, co?
- Taa... wiesz, jak to dziewczyny często robią, że „oh, tu mam fałdkę”, „za grube uda”, „cellulit”, mówię ci że nie wiem, pewnie inne mają - powiedziała ostrzej - nie znam się na tym
-  dobrze już dobrze, nie denerwuj się tak - odsunąłem się jak najdalej od niej - nie bij rudego, to przynosi 7 lat pecha
- przecież jestem spokojna
- nie widać - zrobiłem z palców krzyż i wykonałem ruch, jakbym chciał przepędzić demona - p-pytaj...
- Umm..a mogę na chwile wyjść? Zaraz do ciebie wrócę - podniosła się nie czekając na moje słowa
Spojrzałem na nią uważnie
- nie no na bank chcesz mnie zabić
Nora przewróciła oczami
- oświadczam Ci, ze wszystkie noże mają zaokrąglone końcówki!
- spokojnie, marny ze mnie morderca - rozłożyła ręce bezsilnie
- no nie wiem, jeszcze coś ze mnie utkasz - zasłoniłem dłońmi twarz i usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi od toalety.
Odwróciłem się na plecy i wbiłem wzrok w sufit. Zacząłem wsłuchiwać się w dźwięk lecącej wody. Jezu, po co one puszczają wodę, jak wchodzą do kibla? Co niby ukrywają? Jakbyśmy nie wiedzieli, co robią w kiblu. Ba, wiemy, że srają, a i tak się z tym kryją. Usłyszałem szczęk zamku w drzwiach i Nora wyszła z kibla. Usiadła zgarbiona tam, gdzie poprzednio i stukała w kolano
- emmm, czekolady? - zapytałem
- możesz dać - powiedziała
- wiedziałem - zaśmiałem się - znam tę minę bardzo dobrze - wyciągnąłem czekoladę z szuflady i podałem - to co? przez ile teraz dni będziesz wredna?
- co? - spojrzała na mnie zdziwiona
- no chyba nie chcesz mi wmówić, że nie jesteś wredna jak masz okres
- eee... nie mam.. okresu...
- nie? - teraz to ja się zdziwiłem
- no nie bardzo
- wróciłaś z kibla z taką miną, że myślałem, że czerwony wodospad napłynął, czy co tam się dzieje - wzruszyłem ramionami i padłem z powrotem
- ummm... noo.. okay
- nie no przepraszam... nie chciałem - podrapałem się po głowie - ale czekoladę Ci zostawiam, a nuż nadejdzie. Mleczna, gorzka, biała czy nadziewana?
- wszystkie prócz gorzkiej brzmią dobrze
- a dla mnie wszystkie prócz nadziewanej - uśmiechnąłem się - a jaką najbardziej lubisz?
- Każdą.... 
- spodziewałem się takiej odpowiedzi po tobie - przewróciłem oczami
- widzisz jak mnie znasz, Czes - mruknęła cicho - mogę zostać na noc?
Zamrugałem zaskoczony
- jakoś nie za bardzo chce siedzieć sama w pokoju - usiadła po turecku i wbiła we mnie wzrok
- no możesz, możesz - uśmiechnąłem się - tylko oświadczam Ci, że zabieram kołdrę, bo muszę coś położyć na podłodze
- będziesz spać na podłodze?
- a gdzie mam spać? - zaśmiałem się
- noo, w końcu to twój pokój, ale dobra.. może nie będę robić kłopotu 
- ale łóżko jest jedno, więc ty będziesz na nim spać, a ja się legnę na podłodze
- wrócę do siebie normalnie - uśmiechnęła się
- ale możesz zostać, serio mi to nie przeszkadza - odwzajemniłem uśmiech- ile razy latem śpię na podłodze. To podnieś dupsko zgarnę kołderkę od razu
Nora wstała i stanęła za mną. Zgarnąłem kołdrę i rzuciłem na podłogę obok stołu.
- to co? Może coś jeszcze obejrzymy? Czy jesteś zmęczona?

Nori?

niedziela, 13 stycznia 2019

Od Nory CD Czeslava

Spojrzałam sceptycznie w stronę Cześka i po sekundzie na piwo we wnętrzu cały czas odtworzonej lodówki. A później z powrotem na chłopaka i tak kolejne kilka razy. Nie wiedziałam, czy skuszenie się na grzane piwo będzie dobrym pomysłem, z racji, że nie przepadam nawet za zwykłym piwem, a co dopiero w takiej odsłonie i jeśli ma smakować  tak samo źle jak grzaniec, to tym bardziej podziękuję.
I już wszyscy by pomyśleli, że odmówię, a tu niespodzianka.
– Spoko – powiedziałam pchają nie przez zdrowy rozsądek, a czystą chcice napicia się jakiś procentôw.
Chłopak wyszczerzył się i przyjął dziwną pozę. Z wypiętą piersią, oparł dłonie na bokach i spojrzał gdzieś w bok z zadartą brodą. Uniosłam brew, nie wiedząc kompletnie co wyprawia.
– A teraz patrz ino, jak te ręce – uniósł kończyny w górę – tworzą dzieło sztuki! – opuścił dłonie i wyciągnął sprawnie butelki z lodówki.
Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową.
– Jesteś niemożliwy.
– A ty jesteś, żeby mi pomóc.
– Słucham? – uniosłam brwi. – Jestem twoim gościem i mam ci jeszcze pomagać? – zaczęłam się z nim drażnić.
– To goście wchodzą do cudzych mieszkań, gdy właściciel smacznie śpi?
– Jeśli właściciel lubi tego gościa… – uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do blatu, opierając się plecami o jego kant i patrząc na Cześka z uniesionej lekko brody. Ten tylko się roześmiał.
– Chciałabyś… rasowa żono. Ciesz się, że to ja stoję za garami, bo to podobno rola kobiet.
Na te słowa po raz kolejny dzisiaj parsknęłam śmiechem i  spontanicznie strzeliłam Cześkowi i ramię leżącą obok szmatką. Jakoś zdołał się uchronić przed tym nagłym ruchem, ale i tak zdążyła dosięgnąć jego polika.
– Głupi jesteś – brechtałam się bez przerwy. – W tym związku ty gotujesz.
I tak po kilku minutowych, dalszych przekomarzaniach się, wzięliśmy się do pracy. Głównie przygotowywał Ches, ja byłam tylko potrzebna, gdy trzeba było coś wyciągnąć, schować, umyć, przytrzymać, wyrzucić. Czy mi to przeszkadzało? Roboty dużo nie było, więc nie, poza tym mogłam patrzeć i podziwiać rudego przyjaciela.
Przyjaciela…
– Czyżbyś był w swoim żywiole?
– I to jeszcze jak – powiedział, mieszając piwo w garnku i wrzucając do niego ćwiartki cytryny i wlewając jej sok, kręcąc przy tym tyłkiem.
Na chwilę zawiesiłam na nim wzrok, chociaż nie tylko ta część ciała poruszała się płynnie i swobodnie. Przełknęłam ślinę, obserwując chłopaczynę od stóp do głów, sposób w jaki się porusza i nuci nieznaną mi piosenkę. Z czasem zaczynało robić mi się głupio, zdając sobie sprawę, że wysokich drobnych ruchach Czesiek jest bardziej seksowny od niejednej kobiety czy chociażby mnie. Tak… ja to zdecydowanie kołek jeśli o to chodzi. Wow… aż poczułam lekką zazdrość.
– Podasz przyprawę? – wzdrygnęłam się na jego słowa, gdyż dość mocno się zamyśliłam. Mruknęłam coś i podałam saszetkę, której zawartość od razu znalazła się w piwie.
Minęło jeszcze kilka minut - w ciszy, skrępowania i brakiem wiedzy, co robić w takiej sytuacji, dopóki z ust chłopaka nie padło kolejne polecenie, tym razem by podać kufle. Zrobiłam to bez mrugnięcia okiem i po chwili oboje siedzieliśmy z ciepłym napojem na łożku.

Czes?

Od Czeslava CD Nory

- Patrz teraz! - szturchnąłem ją mocno łokciem - Ten wielki duch ma ukryte przerażające dzieci pod płaszczem. Jak pierwszy raz oglądałem to się przeraziłem nimi. Są naprawdę straszne!
Wstrząsnąłem głową na samo wspomnienie i przyciągnąłem poduszkę bardziej do siebie.
- Ojej - powiedziała, gdy na ekranie pojawiły się wspomniane postacie - Faktycznie okropne.
- No mówiłem - mruknąłem - Okropne.
Przewróciłem się na bok i wbiłem wzrok w monitor. Była akurat jakaś strasznie ciemna cena, dzięki czemu widziałem odbicie swoje i Nory. Zacząłem mrugać brewkami, żeby dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Kiedy w końcu nasze spojrzenia się spotkały wyszczerzyłem się szeroko i wytknąłem język
- Nie wytykaj języka, bo Ci krowa nasika - powiedziała
- Dlaczego krowa? - zmarszczyłem brwi
- Tak się mówi
- Chyba u Ciebie
- Owszem, u mnie
Pokręciłem głową i westchnąłem głośno
- Ale bym się napił piwka - mruknąłem
- Możemy się przejść do sklepu, czy coś - odpowiedziała
- Nie trzeba, idź zobacz do lodówki, coś tam powinno być - powiedziałem
- Jesteś tutaj niecałe dwa dni, a już zdążyłeś kupić piwo? - zapytała zdziwiona
- Nie kupowałem piwa - mruknąłem - Przywiozłem ze sobą
- Okeeeeeej - dziewczyna powoli wstała i podeszła do lodówki - Możesz mi powiedzieć, kiedy i jak do tego doszło?
- Do czego? - podniosłem głowę z zainteresowaniem
- Do tego, że idę Ci po piwo - zaśmiała się
- Niczym rasowa żona - uśmiechnąłem się
- Hola hola! - przewróciła oczami - Głupi jesteś!
- Hehehehe - zarechotałem i padłem na poduszki
Och, ależ z niej laska! Mmmm... wewnętrzny mruk zgadza się razem ze mną. Szkoda, że nie postawiłem piwa na najniższej półce...
- Ches, a kiedy ty ostatni raz piłeś, co? - zapytała nagle
- Hmmm, pojutrze będzie trzy dni jak nie piję - uśmiechnąłem się
Dziewczyna zmrużyła oczy i brwi, ewidentnie rozkminiała moje słowa. Zarechotałem cicho.
- Eeee okeeeeej, a powiedz mi dlaczego te piwa nie mają etykietek? - zapytała
- A po co mają mieć? - mruknąłem
- Może po to, żeby było wiadomo jakie to piwo?
- Nora Nora Nora - zacmokałem głośno - Każde piwo w zielonej butelce jest dobre. To jedyne co musisz wiedzieć.
- Głupek
- Powtarzasz się
- Idiota - odburknęła
- Okeeej tego jeszcze nie było - zaśmiałem się - To chodź tutaj
- Ale nie wiem, które wziąć - mruknęła
- Mówiłem zielone piwo weź, każde piwo w zielonej butelce jest dobre. Mogę Ci nawet wymienić Heineken, Lech, Perła, Calsberg, Zlaty Bazant, Grolsch Pilsner Uruq...
- Dobra dobra, starczy - powiedziała szybko
- Jak tam chcesz, naprawdę mógłbym Ci powymieniać marki piwa w zielonej butelce.
Wstałem szybko i podszedłem do niej. Minąłem ją zręcznie i wyciągnąłem z szafki dwa kufle. Postawiłem z cichym stuknięciem przed nią.
- To też przywiozłeś ze sobą? - uniosła brew
- Może - wyszczerzyłem się - Dobra, przepraszam Cię na chwilę, ale muszę iść odsikać przyjaciel
- Leć leć, bo się zeszczasz - zachichotała
Przewróciłem oczami i poszedłem do kibla. Co za dziewczyna, raz taka nieśmiała, a raz jak czymś strzeli, to aż mi się ciśnienie podnosi. ,,I nie tylko ciśnienie'' Może i masz rację przyjacielu...
- Ches, ile Ci nalać? - krzyknęła z kuchni
- Do pełna - odkrzyknąłem strzepując ostatnie krople
Ech, jedno trzeba przyznań powiedzenie ,,chodźbyś trzepał trzy tygodnie, ostatnia kropla zawsze w spodnie'' jest najprawdziwszą prawdą. Nie ważne ile byś się starał, albo nie wiadomo jaki wielki zamach byś wziął, zawsze, ale to zawsze coś wycieknie po wsadzeniu do gaci. Energicznym ruchem zapiąłem rozporek i umyłem ręce. Wychodząc z toalety dojrzałem Norę patrzącą przez okno.
- Co tam ciekawego w świecie? - zapytałem stając obok
- Tak... spokojnie - powiedziała - Czy tak w ogóle ktoś jest? Praktycznie żadnych świateł, jedynie tam w oddali kilka majaczy na horyzoncie
- Wiesz... jakby nie patrzeć jesteśmy dosyć mocno oddzieleni od wszystkiego. Jechałaś tutaj, więc powinnaś wiedzieć, że jedyną drogą dojazdu jest ta nad przepaścią i większe miasta są właśnie za nią. A tutaj to tylko kilka pojedynczych domków i sklepów...
- To sobie wybrali odludną miejscówkę
- Nie zaprzeczam, idealne miejsce do wymordowania grupki nastolatków...
- Co?
- Co?
- Eeee
- Ja nic nie powiedziałem - kaszlnąłem głośno - Ale wiesz, o co chodzi, po prostu jesteśmy tutaj całkowicie sami i gdyby coś miało się stać, to raczej nie prędko by się ktokolwiek dowiedział. Wiesz... mógłby wpaść tutaj jakiś seryjny morderca, urządzić rzeź i zniknąć, a raczej nie prędko by znaleźli nasze ciała...
- Ches - przerwała mi - Brzmisz dosyć przerażająco...
- Bo jestem przerażony - uśmiechnąłem się nieśmiało - Ummm a co byś powiedziała na grzane piwo?
- Piwo?
- Tak piwo
- A nie wino?
- Nieee - zaśmiałem się - Piwo, piwo. Gwarantuję Ci, że nie będziesz żałować. Wystarczy lekko je podgrzać, dodać trochę cytryny, gałki muszkatołowej, goździków i przyprawy do piernika.
- Ta cytryna brzmi dosyć dziwnie do tego połączenia - mruknęła
- Może i tak, ale to właśnie cytryna dodaje tego smaczku - uśmiechnąłem się - Bo w połączeniu z piwem tworzy to coś. Piana osiąga średnie rozmiary. Jest ona drobnoziarnista, zbita i całkiem trwała. Kolor to mętny, żółto-biały odcień. Gdzieś tam zaznaczony jest minimalny słód. W smaku czuć bazę słodową, która dopiero po chwili dopełniania jest przez lekko słodkie, a zarazem kwaskowate cytrusowe aromaty. Na finiszu pestkowa i cierpka goryczka. Całość delikatnie oblepia podniebienie, ale jest przy tym orzeźwiająca. Wysycenie na poziomie średnim. Tak mogę to podsumować, ale w momencie, gdy dodasz pozostałe przyprawy, wszystko się zmienia. Nagle smak staje się głęboki i nasycony. Nie ma praktycznie słodyczy, nie jest cierpkie, ale nie jest słodkie. Czujesz piernik, a ciepłota piwa sprawia, że jest przyjemnie. Po prostu chcesz siedzieć, pić i napawać się chwilą.
- Wow, brzmisz jak jakiś koneser - powiedziała
- Wiesz, po prostu lubię kombinować w kuchni - uśmiechnąłem się - Więc różne smaki i połączenia nie są mi obce. To co? Skusisz się?

Nori?

sobota, 12 stycznia 2019

Od Nory CD Czeslava

Mogłam się patrzeć na takiego otumanionego i dochodzącego do życia Cześka całe godziny. Ten zaspany wzrok, patrzący z pół przysłoniętych powiek, włosy układające się w śmieszne fale na czubku i sterczące z tyłu i spokojne, powolne ruchy. Piękny obrazek. Błagam, bym widziała go tak częściej. Posmutniałam nagle, zdając sobie sprawę, że jego przyszła druga połówka będzie miała taki widok codziennie rano. Ta myśl była zapalnikiem do kolejnej myśli, zamieniającej się w (nie)poważne przemyślenia. Czy mogłabym coś zrobić, bym to ja była tą drugą połową?
Bogowie, co za bzdury, Ches na pewno woli ładniejsze laski, ubierające się lepiej i bardziej żywiołowe - jak on. Patrząc na nas i na to ile różnic nas dzieli, bycie razem chyba niekoniecznie jest nam przeznaczone. Ja pierdole… o czym ja w ogóle myślę?!
– Możemy obejrzeć jakiś film – powiedziałam ciszej niż zazwyczaj.
– Dobra, ale warunek jest taki, że ja wybieram.
– Nie wiem,  czy mogę ci zaufać w tej kwestii…
– Kochana, mnie zawsze możesz zaufać – rzucił mi ten jego typowy uśmieszek, jakby coś kombinował i miało to związek z łamaniem prawa.
– Pewnie wybierzesz jakąś komedie… – westchnęłam niezadowolona.
– Czemu od razu komedie? Dziewczyno, jest zima! W ten czas i przez resztę roku ogląda się tylko świąteczne filmy!
Zaśmiałam się pod nosem na jego słowa, jednak w głębi serca byłam bardziej załamana świątecznym filmem niż komedią.
– No dobrze – mruknęłam. Czesiek przeciągnął się, aż coś strzeliło mu w kościach. Powyginał jeszcze palce i głowę tu i tam, i wstał po laptopa. Nie spuszczałam wzroku z jego postaci, dokładnie obserwując każdy ruch.
W oczy rzuciła mi się biała metka przy karku luźnej koszuli w biało-niebieskie pasy. Miał ją na lewo i aż podkusiło mnie, by mu to wypomnieć. Jednak, czy to by miało jakikolwiek sens? Tylko by wzruszył ramionami. Tak więc metka nie dawała mi spokoju, w przeciwieństwie do dołu ubrania. Fakt, że miał na tyłku tylko bokserki, nawet nie zrobił na mnie większego wrażenia. Spojrzałam tylko jaki mają kolor. Czerwone z czarnymi elementami na szwach; daje plusa za tą czerń i minusa za jakiś starty już napis i obrazek na pośladkach.
I tak siedziałam, próbując w te kilka sekund odczytać co niegdyś było na nich napisane, dopóki się nie odwrócił. Wtedy, dosłownie kilka metrów ode mnie pojawił się przód tyłka, z całą, pełną zawartością. Żeby było gorzej, patrzyłam się w tą stronę tak długo, aż nie dostałam z liścia od świadomości.
„NOSZ JA PIERDOLE! Dlaczego musisz gapić się na jego krocze?!”
Od razu odwróciłam wzrok, starając się udawać, że wcale nie patrzyłam się w TĄ stronę. Choć przy kimś takim jak on, marna ze mnie była kłamczyni, to i tak uparcie oglądałam pokój, byle nie natrafić na chłopaka. Ciężko było mi odwrócić głowę, gdy usiadł obok mnie ze sprzętem.
– Proszę bardzo – powiedział po wyszukaniu w klawiaturę jakiegoś hasła.
Niechętnie przekręciłam głowę, a moim oczom ukazał się tytuł z plakatem.
– „Opowieść wigilijna?
– Z 1999 roku. Najlepsza – wyszczerzył się.
Teraz w duszy zaczęłam protestować z każdego powodu. Ten cholerny świąteczny film… i te cholerne genitalia… UGH!
Podkurczyłam nogi i oparłam brodę na kolanach, w chwili, gdy Czesiek włączył film i spytał, czy może się nie położymy. Początkowo to do mnie nie dotarło i dalej siedziałam nieruchomo, sparaliżowana wstydem. Dopiero po ponownym zawołaniu mojego imienia spojrzałam mu w oczy. Przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko łebkiem.
O na litość… Jak mogłam spojrzeć mu w oczy, kiedy jeszcze sekundę temu przyglądałam się jego…
– To rusz się – mruknął, na co szybko zareagowałam. Po chwili oboje leżeliśmy wzdłuż łóżka na brzuchach z laptopem przed nosami.
Myślałam, że to będzie tylko tyle i uczucie gorąca minie szybciutko. Ale nie, no kurwa nie. Za każdym razem, gdy miŁo wydarzyć się coś znaczącego, chłopak tykał mnie i zdradzał sceny, tym samym coraz bardziej na mnie napierając; z komentarz na komentarz coraz bardziej. I wiecie co? Gdy przyzwyczaiłam się do tego dotyku, to przestał być tak rozpraszający, a stawał się czymś… przyjemnym. Taaak… każda sekunda, podczas której tak mocno czułam jego ciało stykające się z moim, stawała się coraz cudowniejsza i bardziej pożądana.
„Dotykaj mnie”
„Zaczepiaj”
„Mów do mnie”
Tylko to miałam w głowie.

I nawet do filmu się przekonałam.

Czes?

Od Czeslava CD Nory

Mrukojęknąłem głośno i przeciągle przy okazji zaciskając mocno powieki. W gardle dosłownie miałem saharę. Przewróciłem się na bok zasłaniając przedramieniem oczy.
- Czes!
Odmruknąłem tylko i uniosłem rękę do góry. Oczom moim ukazała się dobrze znana mi dziewczyna. Zmrużyłem oczy próbując wyostrzyć obraz, ale na niewiele się to zdało. To tak czują się osoby, które noszą okulary i zapomniały je założyć? Mmm, z resztą to nie możliwe, żeby Nora tu była. Ona jest w Norwegii. Stęknąłem cicho i zatopiłem się z powrotem w pościeli czując, że ponownie zasypiam...

_____________________________


- Chesy - dobiegł do mnie spokojny znany głos
- Mmm - mruknąłem cicho
- Wstawaj Ches - powtórzyła dziewczyna
- Mmmmm - mruknąłem trochę głośniej
Poczułem jak coś wielkiego przygniata moje kolana i uda. Burknąłem cicho w odpowiedzi
- Nie stękaj tylko wstawaj śpiochu - powiedziała głośniej
Z wysiłkiem przekraczającym wszelkie możliwości tego świata podniosłem głowę i otworzyłem oczy. Otępiały patrzyłem na postać siedzącą na moim łóżku.
- Co ty tu robisz? - wydukałem, gdy rozpoznałem w niej Norę - Miałaś być tysiąc kilometrów stąd.
- Przyjechałam wcześniej - powiedziała
- Okej
Zmarszczyłem brwi i zacząłem dosyć intensywnie mrugać rozglądając się wokół. Co? Wcześniej? Dlaczego? Przecież przed chwilą była w Norwegii... Ale... Eeeeeeeeeee
- Chcesz może herbaty? - wydukałem
- Chętnie - uśmiechnęła się
- To zrób nam - mruknąłem i padłem z powrotem w pościel
- Spierdalaj - padło po chwili ciszy
- Ała, moje serce - złapałem się za lewą pierś - Spierdalam właśnie.
Poczułem jak dziewczyna wstaje z łóżka. Rzuciłem za nią wzrokiem i gdy zobaczyłem, że zmierza w stronę kuchni wróciłem do spania. Przynajmniej mam ją na chwilę z głowy.

_________________

- Prosz - powiedziała głośno - Twoja herbata
Po tych słowach nastąpił dźwięk stawianego kubka.
- Dekuji - wymrukałem
- No wstawaj leniuchu - poczułem pacnięcie w okolicy barków - Ile można spać?
- Wystarczająco - wydukałem podnosząc się z trudem i biorąc kubek w dłonie. Cholernie chciał mi się pić i mając już w głowie wizję cudownego chłodnego napoju spływającego moim przełykiem wprost do żołądka, wziąłem bardzo, bardzo duży łyk - KURWA
Kubek prawie wypadł mi z dłoni, gdy ostry ból przeszył moją buzię.
- Ostrożnie Ches, to wrzątek - powiedziała dziewczyna odrobinę za późno
Odstawiłem napój szybko na stół i siarczyście przeklinając ruszyłem w stronę zlewu. Puściłem zimną wodę i zacząłem pić. To przynosiło swego rodzaju ulgę, ale nie na długo. Gdy przestawałem pić od razy powracał ból. Po kilku minutach takiego schładzania w końcu oderwałem się od kranu zgarniając wierzchem dłoni resztkę wody w ust i brody.
- Dlaczego tutaj siedzisz? - mruknąłem marszcząc brwi i patrząc na dziewczynę, która spokojnie piła herbatę
- Miałeś otwarte drzwi, więc weszłam - odpowiedziała
- Och hmmmm - podrapałem się po głowie - W porządku... A dlaczego jesteś tutaj?
- To znaczy? - zapytała
- Noooo miałaś być przecież w Norwegii, znaczy, przecież ty byłaś w Norwegii jeszcze przed chwilą!
- Tak, ale plany się trochę zmieniły - odrzekła - Miałam jechać spotkać się z ojcem, ale ten oczywiście zajęty pracą nie miał na to czasu, więc stwierdziłam, że nie będę siedzieć sama w domu i wróciłam szybciej.
- Ummm no okej - mruknąłem padając na łóżku obok niej - To... co zamierzasz teraz zrobić? Masz jakieś plany?
- Nie za specjalnie - uśmiechnęła się słabo
- Nie za specjalnie - powtórzyłem powoli ze wzrokiem wbitym w przestrzeń - Która godzina?
- Coś koło czternastej - powiedziała
- Dosyć późno - pokiwałem głową
- Owszem... o której poszedłeś spać? - zapytała
- Hmmmm, nie mam pojęcia, ale jakoś niedługo po tym, jak się z Tobą pożegnałem - mruknąłem - Czuję się jakbym w ogóle nie spał.
- Też tak często mam
- Okropne uczucie
- Prawda - zaśmiała się lekko - Ale Ci się fala zrobiła
- Co? - spojrzałem na nią z ukosa
- Tu na czubku głowy - dotknęła dłonią wspomnianej fali - Kłaczki śmiesznie Ci się ułożyły
- Pewnie jakoś dziwnie spałem - mruknąłem przymykając oczy - Wybacz, ale ja rano zawsze jestem nie do życia. Czuję się jakbym był na kacu.
- Nawet tak wyglądasz - powiedziała
- Cóż, ja jestem typem osobnika, który codziennie rano nie budzi się tylko zmartwychwstaje - uśmiechnąłem się lekko - A że trochę czasu to zajmuje, no to cóż.
- A jak tam usta? Już lepiej?
- Nadal boli - mruknąłem czując jak język mnie uwiera
- Też kiedyś napiłam się wrzątku - powiedziała - Nawet się nie zorientowałam, dopiero po chwili.
- To musiało być okropne - mruknąłem - Ja jak pierwszy raz piłem setkę czystej, to myślałem, że wykituję. Wypiłem ją na raz i byłem święcie przekonany, że wlali mi wrzątek zamiast wódki... ale no później się przyzwyczaiłem. Więc albo się przyzwyczaję do tego bólu, albo po prostu przejdzie.
- Obstawiam to drugie - uśmiechnęła się
- Pewnie tak - pokiwałem głową - Mmmm to co robimy? Masz na coś ochotę?
- A ty? - zapytała
- Ja to bym poszedł spać, ale no... Na pewno nigdzie się dzisiaj stąd nie ruszam
- Więc zostańmy tutaj - uśmiechnęła się
- Obejrzymy jakiś film, czy coś? - zapytałem - Może jakaś gra? Nie wiem w sumie, co można robić z dziewczyną...
- A to coś zmienia, że jestem dziewczyną?
- Oczywiście - powiedziałem - Przecież, nie będę z Tobą robił tego, co na przykład z Miśkiem. To by było dosyć... niezręczne
- Dlaczego? - zdziwiła się
- No jakoś nie wyobrażam sobie rozmawiać z Tobą na typowo męskie tematy - mruknąłem i poczułem jak zaczynam się rumienić na samą myśl o tym - Po prostu nie.

Nori?

Theme by Bełt