wtorek, 28 sierpnia 2018

Od Aksela CD Lucie

Obudziłem się gdy było jeszcze całkiem ciemno. Sam nie wiem czemu... Przecież poszedłem późno spać, a do tego mamy weekend. Powinienem jeszcze kimać!
Przez kilka chwil leżałem, patrząc na ledwo widoczny sufit. Właściwie mógłbym zapalić światło, ale to by było morderstwo dla moich oczu.
Przeciągnąłem się, tłumiąc senny pomruk. Kości mi strzelały.
Usiadłem wreszcie. Na ślepo sięgnąłem po telefon....
...Pół do dziesiątej? Jakim cudem, skoro jest tak ciemno??
Podnioslem się z łóżka. Powędrowałem do okna, by zobaczyć... Śnieg. I śnieg. I jeszcze trochę śniegu. I jeszcze więcej białego puchu, który po prostu zasłonił całe okno... Parapety na zewnątrz to zło.
Ale kto by pomyślał... Przecież wczoraj było tak ciepło, bez kurtki można było wyjść. Zero śniegu... A teraz? Normalnie zasypało.
Musiałem wreszcie włączyć światło, bo ta ciemność była irytująca. Moje biedne oczy

Wróciłem do mojego jakże wygodnego i dziwnego łóżka... Dwie warstwy szlifowanych palet, na tym kolejne trzy warstwy, tym razem materacy. Poukładane raz tak, raz tak, tworzyły imponującą i niezwykle miękką budowle o wymiarach 2,5 na 3 metry. W ten sposób mogłem się zawsze wygodnie ułożyć~

Włączyłem telewizor. Skakałem po kanałach, zbyt leniwy by rozpocząć już dzień. Zacząłem planować wszystko, co miałem dzisiaj zrobić. Wybrać się do sklepu, pobiegać. I... Tyle. A właściwie można zrobić to na raz.
Spokojny dzień się zapowiada, hmm... Nareszcie
Wstalem. Porozciągałem się trochę, czekając, aż zagotuje się woda na kawę.
...hmm. Zapomniałem kupić. Niech będzie herbata. A kawe dopiszę do listy zakupów.

Ubrany w sportowe rzeczy, trochę cieplejsze niż zazwyczaj, ruszyłem na zakupy. Biegłem powoli, oddychając głęboko. Nie marzłem, przynajmniej na razie. Już po kilku chwilach stwierdziłem, że założenie na buty pasów przeciwpoślizgowych było dobrym pomysłem. Nieliczni ludzie, którzy przechadzali się po chodnikach, często tracili równowagę.

Zrobiłem zakupy. Wszystko zmieściło się do plecaka. Truchtem wracałem do domu.
I pewnie szybko bym się tam znalazł, gdyby nie to, że nagle usłyszałem coś jak pisk...
Rozejrzałem się. Mocno się zdziwiłem, widząc, że jakaś dziewuszka mocno poślizgnęła się na oblodzonych kamieniach... I wylądowała w zaspie.
Zachichotałem cichutko i zatrzymałem się tuż przy niej. Złapałem ją delikatnie za ramiona i podniosłem, stawiając mniej więcej pewnie na nogach. Ładniutka...
- Nic ci nie jest? - zapytałem słodko.

< Czekam~ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt