sobota, 8 września 2018

OD Delii DO Michaela

Zastanawia mnie, po co zmieniłam szkołę miesiąc przed zakończeniem roku. Najgorsze jest to, że ja sama nie znam odpowiedzi.
Może chciałam się uwolnić od monotonnych relacji, od braku chęci, od zapachu gnijącej duszy... A moźe po prostu zapragnęłam spełnić swoją zachciankę od zaraz, tak, to powiedzą ludzie.
Po zakończeniu roku wyjechałam, ale nie dojechałam do domu. Nie dałam rady, stchórzyłam... Bałam się, że wrócę do starych zajęć, zostanę zamurowana. W ostatniej chwili zrezygnowałam z samolotu do domu i pojechałam do przyjaciół z Edynbuga. Nie obeszło się oczywiście bez urażonej rodzicielki i zawiedzionego społeczeństwa, ale ja mogłam kontynuować sielankę.
Teraz siedziałam w taksówce na miejscu pasażera i rozkoszowałam się ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, wdychając ten sierpniowy zapach mijającego lata pomieszany z zapachem starego samochodu i kurzem. W moich uszach rozbrzmiewała, jak na złość, piosenka o początkach, porankach.
- Będzie dzwadzieścia funtów- powiedział kierowca poprawiając lusterko, następnie spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
Zapłaciłam i wyszłam z taksówki, moim oczom ukazała się szkoła, której nie zdążyłam jeszcze dobrze poznać. Poprawiłam pukiel włosów zasłaniający oczy, po czym wyjęłam walizki z bagażnika.
- Chole...- rzuciłam, widząc, że kółko walizki zaklinowało się między kratkami studzienki kanalizacyjnej.
Gdy wreszcie, za kolejnym, mocnym szarpnięciem wydostałam walizkę z rozmachu uderzyłam łokciem chłopaka idącego po chodniku.
- Uważaj!- blondyn zgiął się w pół, a gdy wreszcie się wyprostował rozpoznałam go od razu. Był to wysoki złotowłosy, który pierwszego dnia zawitał do mojego pokoju.
- Oh to ty... Michael, tak?- pochyliłam się nad nim i ze zmartwioną miną pomogłam się wyprostować- Nic ci nie jest? Mocno dostałeś?- ten z grymasem bólu spojrzał na mnie, a moja sceptyczna dusza doszukała się w tym bólu wyrzutów. Nie jest jednak miarodajna, bowiem sceptycyzm taki nie jest.
- Nie, jest okej..- powiedział wreszcie, po czym zmuszając się na uśmiech, zauważył- masz twarde łokcie!
- Najmocniej przepraszam... Dostałeś w brzuch? Muszę bardziej uważać- uśmiechnęłam się przepraszająco spoglądając w jego piwne oczy.
Po wymienieniu jakże zbędnych uprzejmości, o czym nie omieszkałam wspomnieć, chłopak zaczął się oddalać.
Nagle, pod wpływem chwili i ciepłych promieni, które miło muskały mój policzek postanowiłam zrobić coś głupiego... Jak to ja, bo jakoś trzeba rozpocząć rok szkolny, prawda?
- Hej- krzyknęłam, a Michael odwrócił się- Może chciałbyś gdzieś wyjść razem?
Nie wierzę, że to zrobiłam... Myślałam, że spalę się ze wstydu... To było zupełnie niepodobne do mojej małej szarej osoby...

Michael?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt