sobota, 8 września 2018

Od Kaziego

Mimo że starał się odwlec jak najbardziej to, co nieuniknione, budynek rósł w jego oczach nieubłaganie. Green Hills. To w tym miejscu przyjdzie mu spędzić najbliższe lata życia. Przystanął i westchnął cicho, oglądając się za siebie. Mógł jeszcze zawrócić, ale czy tego chciał? Sam już tego nie wiedział. Do ostatniej chwili łudził się, że zdoła przekonać ojca do nauki w Stambule. I tak to szmat drogi od rodzinnej Adany, ale przynajmniej nadal byłby w ojczystej Turcji, nie zaś na Wyspach Brytyjskich. Zresztą najchętniej wcale nie opuszczałby rodzinnych stron, ale ojciec się uparł i nie było rady, trzeba było się pogodzić z losem. Zresztą tak naprawdę rozumiał motywację ojca. Wojna, która toczyła się tuż za miedzą. Setki imigrantów. Kurdyjskie działania niepodległościowe w Syrii i niepokojące zdarzenia w samej Turcji... Tylko nie potrafił zrozumieć, czemu musi wyjeżdżać aż tak daleko. Wiedział, że jakoś się tu odnajdzie, ale jednak zostawiał na długi czas wszystkich, na których mu do tej pory zależało. No tak, w dobie telefonów i internetu utrzymanie kontaktu to nie problem, ale to jednak nie to samo.

Powoli powłóczył nogami w kierunku kampusu. Specjalnie poprosił kierowcę, żeby wysadził go kilka kilometrów wcześniej, by dać sobie jeszcze nieco czasu na przemyślenie wszystkiego. Tylko nic to tak naprawdę nie dało.

Gdy dotarł tuż pod drzwi akademika, rzucił swoją dużą torbę podróżną na trawnik, jedyny bagaż, jaki miał w tej chwili przy sobie, i usiadł na niej. Reszta jego rzeczy miała dotrzeć przesyłką na dniach. Nie było sensu zabierać wszystkiego do samolotu i płacić krocie za nadbagaż. Jego rodzina może i była zamożna, ale doskonale znała wartość pieniądza i nie szastała nimi na prawo i lewo. Więc czemu tu go wysłali? Tak, było tu urokliwie. Wszystko było zadbane i widać, że komuś zależało na tym, żeby utrzymać wszystko w należytym porządku. Kadra dbała, żeby wychowankowie Green Hills mogli pochwalić się świetnym wykształceniem. Ale czy on tego potrzebował? Nigdy jakoś nie był szczególnie pilnym uczniem. Zawsze wystarczały mu przeciętne wyniki i nie sądził, by tutaj ktoś potrafił to zmienić.

Minuty płynęły, a on wpatrzony w dal siedział przed gmachem akademii, oddając się swoim rozmyślaniom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt