niedziela, 13 stycznia 2019

Od Nory CD Czeslava

Spojrzałam sceptycznie w stronę Cześka i po sekundzie na piwo we wnętrzu cały czas odtworzonej lodówki. A później z powrotem na chłopaka i tak kolejne kilka razy. Nie wiedziałam, czy skuszenie się na grzane piwo będzie dobrym pomysłem, z racji, że nie przepadam nawet za zwykłym piwem, a co dopiero w takiej odsłonie i jeśli ma smakować  tak samo źle jak grzaniec, to tym bardziej podziękuję.
I już wszyscy by pomyśleli, że odmówię, a tu niespodzianka.
– Spoko – powiedziałam pchają nie przez zdrowy rozsądek, a czystą chcice napicia się jakiś procentôw.
Chłopak wyszczerzył się i przyjął dziwną pozę. Z wypiętą piersią, oparł dłonie na bokach i spojrzał gdzieś w bok z zadartą brodą. Uniosłam brew, nie wiedząc kompletnie co wyprawia.
– A teraz patrz ino, jak te ręce – uniósł kończyny w górę – tworzą dzieło sztuki! – opuścił dłonie i wyciągnął sprawnie butelki z lodówki.
Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową.
– Jesteś niemożliwy.
– A ty jesteś, żeby mi pomóc.
– Słucham? – uniosłam brwi. – Jestem twoim gościem i mam ci jeszcze pomagać? – zaczęłam się z nim drażnić.
– To goście wchodzą do cudzych mieszkań, gdy właściciel smacznie śpi?
– Jeśli właściciel lubi tego gościa… – uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do blatu, opierając się plecami o jego kant i patrząc na Cześka z uniesionej lekko brody. Ten tylko się roześmiał.
– Chciałabyś… rasowa żono. Ciesz się, że to ja stoję za garami, bo to podobno rola kobiet.
Na te słowa po raz kolejny dzisiaj parsknęłam śmiechem i  spontanicznie strzeliłam Cześkowi i ramię leżącą obok szmatką. Jakoś zdołał się uchronić przed tym nagłym ruchem, ale i tak zdążyła dosięgnąć jego polika.
– Głupi jesteś – brechtałam się bez przerwy. – W tym związku ty gotujesz.
I tak po kilku minutowych, dalszych przekomarzaniach się, wzięliśmy się do pracy. Głównie przygotowywał Ches, ja byłam tylko potrzebna, gdy trzeba było coś wyciągnąć, schować, umyć, przytrzymać, wyrzucić. Czy mi to przeszkadzało? Roboty dużo nie było, więc nie, poza tym mogłam patrzeć i podziwiać rudego przyjaciela.
Przyjaciela…
– Czyżbyś był w swoim żywiole?
– I to jeszcze jak – powiedział, mieszając piwo w garnku i wrzucając do niego ćwiartki cytryny i wlewając jej sok, kręcąc przy tym tyłkiem.
Na chwilę zawiesiłam na nim wzrok, chociaż nie tylko ta część ciała poruszała się płynnie i swobodnie. Przełknęłam ślinę, obserwując chłopaczynę od stóp do głów, sposób w jaki się porusza i nuci nieznaną mi piosenkę. Z czasem zaczynało robić mi się głupio, zdając sobie sprawę, że wysokich drobnych ruchach Czesiek jest bardziej seksowny od niejednej kobiety czy chociażby mnie. Tak… ja to zdecydowanie kołek jeśli o to chodzi. Wow… aż poczułam lekką zazdrość.
– Podasz przyprawę? – wzdrygnęłam się na jego słowa, gdyż dość mocno się zamyśliłam. Mruknęłam coś i podałam saszetkę, której zawartość od razu znalazła się w piwie.
Minęło jeszcze kilka minut - w ciszy, skrępowania i brakiem wiedzy, co robić w takiej sytuacji, dopóki z ust chłopaka nie padło kolejne polecenie, tym razem by podać kufle. Zrobiłam to bez mrugnięcia okiem i po chwili oboje siedzieliśmy z ciepłym napojem na łożku.

Czes?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt